Kura ze złotymi jajami

W lutym tego roku Activision poinformowało, że w trzy i pół roku seria "Skylanders" zarobiła ponad 2 miliardy dolarów, wchodząc tym samym do pierwszej dwudziestki najlepiej zarabiających serii w
W lutym tego roku Activision poinformowało, że w trzy i pół roku seria "Skylanders" zarobiła ponad 2 miliardy dolarów, wchodząc tym samym do pierwszej dwudziestki najlepiej zarabiających serii w historii gier wideo. W takiej sytuacji zapowiedź czwartej gry była już tylko formalnością, w końcu kto jak kto, ale Activision nie zabija kury znoszącej złote jaja.



Gry z serii "Skylanders" to nic więcej niż trójwymiarowe platformówki. Ładnie zrobione, dobrze napisane, ciekawe i przyjazne najmłodszym, ale wciąż – trójwymiarowe platformówki. Tym, co odróżnia tę serię od dziesiątek innych gier z gatunku, jest opierający się na technologii NFC portal. W zestawie z każdą grą dostajemy podłączany do konsoli portal, figurki Skylandersów oraz, w najnowszej odsłonie, pułapki. Aby rozpocząć grę, musimy postawić naszą figurkę na portalu, rozpoczyna się magia i zabawka przenosi się do wirtualnego świata. W każdej chwili możemy ją zdjąć i postawić inną, tym samym zmieniając postać, którą w danej chwili kierujemy. Co jednak ważne, poziom doświadczenia i umiejętności naszego Skylandersa są zapisane właśnie w umieszczonym w figurce czipie, przez co w każdej chwili możemy ją zabrać do znajomego i grać z nim swoją postacią. Nawet jeśli graliśmy w domu na PlayStation, a kolega ma Xboksa czy konsolę Nintendo.



Dodane w zestawie figurki są wystarczające, aby ukończyć grę bądź zdobyć komplet osiągnięć. Jeśli jednak chcemy zwiedzić wszystkie dostępne lokacje, musimy dokupić dodatkowych bohaterów. Jeśli nie podoba nam się dodawany do zestawu wodny Skylander i bliżej nam do żywiołu ognia, też musimy dokupić dodatkowych bohaterów. Na szczęście by zagrać we dwie osoby na jednej konsoli, wystarczy druga figurka dołączana do zestawu.



"Skylanders: Trap Team" posiada o dziwo całkiem rozbudowaną i zawierającą parę zwrotów akcji fabułę. Zły Kaos wysadza mury więzienia Cloudcracker i uwalnia tym samym największych i najstraszniejszych złoczyńców w Skylands. Naszym zadaniem jest oczywiście zwiedzenie każdego zakątka tego świata, złapanie wszystkich rzezimieszków i zaprowadzenie ich z powrotem do więzienia. Gra oferuje nam także nową funkcjonalność. Poprzednie odsłony przenosiły zabawki do gry, w tej – postacie z gry wychodzą dodatkowo do prawdziwego świata. Nowe, dołączane do gry portale posiadają specjalny slot, do którego wkładamy pułapki – plastikowe, przezroczyste "kluczyki", w których możemy zamykać złapanych przeciwników. Mamy wtedy fajną animację przenoszenia postaci z ekranu telewizora do naszego portalu, który to dzięki wbudowanemu głośnikowi pozwala zamkniętemu w pułapce złoczyńcy gadać. Podczas gry komentuje on to, co się dzieje na ekranie, a jednym przyciskiem możemy uwolnić go z pułapki i wprowadzić do zabawy jako grywalną postać. Niektóre skrzynie ze złotem możemy otworzyć tylko "tymi złymi".

Oczywiście, plastikowe pułapki również możemy dokupywać. W zestawie dołączone są dwie (zielona i niebieska) i możemy w nie łapać tylko przeciwników reprezentujących dany żywioł. Chcąc złapać na przykład kogoś ze świata magii, musimy dokupić stosowną pułapkę.



Rozgrywka w "Skylanders: Trap Team" to najmocniejsza strona tej produkcji. Twórcy przygotowali 18 rozdziałów, których ukończenie zajmuje około 10 godzin. Mowa oczywiście o przechodzeniu z punktu A do B, bez zabawy we wszystkie dodatkowe minigierki. Przed każdym rozdziałem trafiamy do Akademii Skylands, gdzie możemy porozmawiać z naszymi sprzymierzeńcami, dokupić dodatkowe ataki i zdolności dla naszego Skylandera albo zmienić mu czapkę. Ważną funkcją, z której na pewno warto korzystać, jest dostęp do więzienia. To tu są trzymani wszyscy pokonani przez nas złoczyńcy. Wchodząc tam, możemy wybrać, którego akurat chcemy mieć w pułapce i korzystać z jego usług podczas zabawy. Osobiście polecam owcę z wyrzutniami rakiet na plecach; jest najlepsza na duże grupy wrogów, które będziemy spotykać naprawdę często.



Same rozdziały to klasyka gatunku. Chodzimy, skaczemy, zbieramy znajdźki i pokonujemy kolejnych przeciwników. Twórcy zdają sobie chyba sprawę z tego, że dla najmłodszych może być to nużące, dlatego przygotowali przeróżne minigierki i dodatkowe atrakcje. Są więc poziomy, w których wzorem "Call of Duty" sterujemy działkiem helikoptera i oczyszczamy lokacje, są też etapy logiczne, które wymagają pokombinowania, aby ruszyć zabawę do przodu. Najciekawszym przerywnikiem jest jednak gra karciana "Skystone", wzorowana na wydanym przez Blizzard "Hearthstone". Nowe karty wypadają z pokonywanych bossów i choć pierwsze sesje są banalne, z czasem trzeba uważnie wybierać karty i zabawić się w małego stratega.



Nie lubię oceniać oprawy graficznej w grach dla najmłodszych, bo przecież nie ona jest tu najważniejsza. Nie ma co się oszukiwać, "Skylanders: Trap Team" nie jest najpiękniejszą produkcją, z jaką miałem do czynienia, ale jest bardzo stylowa. Już na samym początku skojarzyła mi się z "World of Warcraft". Wyświetlany obraz jest bardzo ostry i ani razu nie spotkałem się ze spadkami animacji. Wszystko działa płynnie, wygląda schludnie i co najważniejsze, podoba się dzieciakom, co przetestowałem na swojej córce. Jeśli czterolatka daje "Skylandersom" znak jakości, to mi nie wypada nic złego o oprawie napisać.

Bardzo duży plus należy się twórcom za oprawę audio. Głosy postaci są rewelacyjne, przygrywająca w tle muzyka jest idealnie dopasowana do lokalizacji, w jakich akurat jesteśmy, a za bajer w postaci przenoszącego się z telewizora do portalu dźwięku – czapki z głów.



"Skylanders: Trap Team" to świetna produkcja zarówno dla najmłodszych, jak i dla grających z nimi rodziców. Ja się bawiłem świetnie i choć po ukończeniu każdego z rozdziałów mówiłem sobie, że to już koniec na dziś, i tak włączałem kolejny. Jeśli potraktować grę jako zwykłą platformówkę z dodatkiem w postaci portalu, to zasługuje na mocne osiem. Jeśli zaś Wasze dziecko się wkręci i będzie Was próbowało naciągać na kolejnych Skylandersów, to bardzo proszę, nie przyjeżdżajcie pod naszą redakcję z pochodniami.

Gdyby tylko wydawca zdecydował się na polską wersję językową. Chociaż na napisy!
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones